poniedziałek, 4 grudnia 2017

#2 Illuminae - Amie Kaufman, Jay Kristoff







Gdy zobaczyłam że wydawnictwo Moondrive zbiera pieniądze na wydanie tej książki, poczułam że jest to przeznaczenie i muszę ją mieć. Nie wahałam się długo i dołączyłam się do zbiórki. 

Co ja poradzę że mam słabość do książek, gier, opowieściowi ogólnie które dzieją się w kosmosie? 

Jeżeli czujesz że coś ciągnie Cię poza naszą planetę, lubisz jeszcze troszkę opowieści o miłości i masz siłę nie spać całą noc to jest to historia jak najbardziej dla Ciebie!

Książkę przeczytałam już we wrześniu ale jakoś nie znalazłam chwili aby napisać cokolwiek na bloga. Wybaczcie, studia.

Uwielbiam to jak ta książka jest wydana. Widać, że był to pomysł przemyślany od początku do końca. 
Bardzo podoba mi że zamiast zwykłej narracji możemy przeczytać tutaj zapiski rozmów, e-maile i listy.


Historię opowiedzianą w taki sposób czyta się zaskakująco szybko i wydaje się, jakbyśmy byli w centrum tych wszystkich, niesamowitych wydarzeń.

Co prawda przysłowie mówi aby nie oceniać książki po okładce ale tą jak najbardziej można ponieważ zachwyca!

Warto również poświęcić chwilę uwagi na przepiękne ilustracje które przedstawiają m.in.: wygląd i budowę statków.






Polecam wszystkim kosmicznym świrom (i nie tylko!)

a książka ląduje na honorowym miejscu w mojej biblioteczce. 
___________________________
Dodaj mnie –> Lubimy Czytać!
Obserwuj  –> Instagram

środa, 28 czerwca 2017

#1 „Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno” – Kirsty Moseley

To nie jest w stu procentach recenzja jaką można przeczytać na portalach dotyczących książek. Znajduję się tu wyłącznie moja, szczera opinia na temat tej powieści. 
Pojawiają się SPOILERY.
Jeśli jesteś przed czytaniem książki, odpuść sobie moją recenzję na później.

„Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno” – Kirsty Moseley

Nie pamiętam co dokładnie skłoniło mnie do przeczytania tej książki. Czasami mam tak że jeżeli jakiś tytuł przewija mi się zbyt często w social-mediach po prostu dodaje go do listy „do przeczytania” i czeka na swoją kolej. Bo skoro tak dużo osób o tej pozycji wspomina to musi być coś na rzeczy, prawda? Tak, prawdopodobnie ten tytuł znalazł się na moim Kindle.

Po zakończonej sukcesem sesji i małym przestoju w czytaniu chciałam sięgnąć po coś lekkiego i krótkiego, żeby znowu wejść z rytm czytania. Co mnie, do cholery podkusiło, żeby kliknąć w tę akurat pozycje? Nie wiem. Ale trudno, poszło.

Boże, co to był za chłam.

Czytając „to coś” poczułam się znowu jako 13’latka czytająca wyidealizowane historyjki pisane przez koleżanki z klasy. Taki właśnie poziom reprezentuje ta książka. 
Poziom fanfiction wchodzącej w dojrzewanie nastolatki. Najgorsze jest to że autorką jest dorosła, dojrzała, około 35-letnia kobieta. Czy ktokolwiek przed wydaniem tej książki ją przeczytał? Wydawca? Korekta? Sama autorka?!

Oczywiście, wyidealizowane postacie. Liam i Jake super przystojni, rozchwytywani przez dziewczyny w szkole sportowcy. Amber – czyli główna bohaterka – szara myszka, grzeczna, dobrze ucząca się. Bla, bla, bla – to już było! Ten schemat powielany jest już od lat w książkach young-adult.

Zdarzenia w tej powieści są nad wyraz nierzeczywiste. Nie jest możliwe, aby przez 10lat rodzice Liama nie zauważyli, że wymyka się on co noc do domu obok aby spać z siostrą swojego przyjaciela. 10 lat. Noc w noc.

Dalsza część historii jest coraz bardziej absurdalna. Amber, mając 16 lat została prawie zgwałcona przez swojego ojca. Kto ją obronił? Oczywiście rycerz Liam. Przez to traumatyczne zdarzenia dziewczyna nabawiła się fobii i stanów lękowych, lecz jej matka nie zabrała ją do specjalisty, bo Amber tego nie chciała. (cis!) Co to za matka, która pozwala na przemoc, którą stosował na rodzeństwu ich ojciec? Dowiadujemy się, że ojciec wyjechał i nie kontaktuje się z rodziną. Matka znalazła super opłacalną pracę, ale rzadko bywała w domu (co jest oczywiste – przecież totalnie przeszkadzałaby w dalszym rozwoju fabuły).

Książka jest pełna opisów jak to świetnie Liam całuje, jak to nie może oderwać od Amber wzroku. Ale co najbardziej mnie zirytowało to że Liam zwracał się do niej „Aniołku”. Serio? Jaki 18-latek się tak zwraca do dziewczyny?

Jakie jeszcze „nagłe” zwroty akcji funduje nam autorka? Oczywiście, szkolny zakład za grubą kasę, stypendium sportowe i propozycja wyjazdu Liama do Bostonu, nagły powrót ojca, ciąża (nie mogło się bez niej obejść, czułam to w kościach), rozwiązanie problemu w postaci ciąży czyli poronienie, przyrodnie rodzeństwo, zjednoczenie rodzinne, areszt Liama i heroiczna postawa Amber, która dzień po poronieniu wypisuje się ze szpitala żeby ratować chłopaka.

Czegoś nam tu brakuje?

No tak HAPPY END, czyli zaręczyny i żyli długo i szczęśliwie.

A ja przepraszam idę wymazać tę książkę z mojej pamięci. 

___________________________
Dodaj mnie –> Lubimy Czytać!
Obserwuj  –> Instagram

#2 Illuminae - Amie Kaufman, Jay Kristoff

Gdy zobaczyłam że wydawnictwo Moondrive zbiera pieniądze na wydanie tej książki, poczułam że jest to przeznaczenie i muszę ją...